„Nielogiczne jest niszczenie dziewiczego obszaru”: Społeczności walczące z zieloną infrastrukturą energetyczną

Nie zdarza się często, żeby przy drzwiach stali ochroniarze, a setki osób ustawiały się w kolejce, żeby dostać się na spotkanie lokalnej rady ds. planowania, ale emocje są tu, w North Devon, tak właśnie było w tym tygodniu.
Po miesiącach kampanii, wizyt na miejscu, raportów ekologicznych i ekonomicznych Rada North Devon miała głosować nad niezwykle kontrowersyjnym planem poprowadzenia głównych kabli elektrycznych z nowej morskiej farmy wiatrowej do Saunton Sands i pod otaczającymi ją wydmami.
Jako że jest to obszar wpisany na listę biosfery UNESCO i jedna z najpopularniejszych plaż turystycznych w Wielkiej Brytanii, lokalna społeczność nie narzeka na brak sprzeciwu – wniesiono aż 1843 sprzeciwy.


„Zasadniczo nie jesteśmy przeciwko farmie wiatrowej. Jesteśmy pro-odnawialni jako grupa” — mówi Helen Cooper, szefowa Save Our Sands, która jest przeciwna tej propozycji.
„Naszym zmartwieniem jest to, że wygląda to tak, jakby po prostu wsadzili szpilkę na mapę i powiedzieli: „O, to ładna, długa, piaszczysta plaża, wylądujmy tam”.
Inna działaczka Liz Seymour twierdzi, że obszar ten jest „gorącym punktem” dla przyrody – od jaszczurek po węże.
„Większość ludzi przyjeżdża do North Devon ze względu na wartość tutejszej przyrody. Jest ona światowej klasy z natury.
„To nielogiczne, aby niszczyć dziewiczy obszar wpisany na listę biosfery UNESCO dla jednego kabla generującego 100 megawatów” – dodaje.
Lokalne hotele, obiekty wynajmu wakacyjnego i sklepy nadmorskie obawiają się skutków budowy, które potrwają kilka lat.
Deweloperzy z White Cross twierdzą, że projekt ten zapewni energię elektryczną 135 000 domów i że dostosowali plany tak, aby zminimalizować wpływ na środowisko i społeczeństwo.

„Blizna na krajobrazie”
To, co dzieje się w tej części Devonu, odzwierciedla wyzwanie odczuwalne również w innych częściach Wielkiej Brytanii: konieczność znalezienia równowagi między zapotrzebowaniem na czystszą energię a koniecznością budowy infrastruktury niezbędnej do jej dostarczania.
Sześćdziesiąt mil dalej, w środkowej Walii , za Kanałem Bristolskim , inna grupa toczy batalię prawną.
Około 300 rolników i właścicieli ziemskich od Builth Wells do Carmarthen sprzeciwia się planom budowy 60 mil słupów energetycznych, które miałyby dostarczać czystą energię z nowych lądowych farm wiatrowych.


Niektóre z nich w ostatnich tygodniach trafiły do sądu po tym, jak odmówiono im dostępu do deweloperów Green GEN Cymru.
Dyfan Walters jest z Llandovery Pylon Community Action Group. Dołączamy do niego na jego farmie, gdy wskazuje, gdzie staną dwa planowane pylony.
„To miałoby ogromny wpływ na krajobraz. Te dęby, które widzicie za nami, setki tych drzew na trasie linii pylonów, musiałyby zostać ścięte. To naprawdę wycięłoby rodzaj blizny w krajobrazie” – powiedział.
On i wielu właścicieli ziemskich chce, aby kable zostały zakopane pod ziemią.
„Szczerze mówiąc, te kable mogłyby już zostać zainstalowane. Gdyby współpracowali z nami dwa lata temu, kiedy złożyliśmy ofertę, każda farma w tej dolinie by się otworzyła, a kable byłyby na swoim miejscu” – powiedział.


Według twórców byłoby to zbyt kosztowne.
Przedstawiciele Green GEN Cymru zapewnili stację Sky News, że zawsze będą starać się „ograniczyć negatywny wpływ wizualny naszych projektów, gdzie to możliwe” – jednak „całkowite umieszczenie tras pod ziemią nie jest ekonomicznie opłacalne”.
Gniew mieszkańców
W North Devon trwała prawie sześć godzin zażartej dyskusji – za i przeciw.
Słychać było buczenie i wiwaty; nie wszyscy mieszkańcy są temu przeciwni – niektórzy chcą, aby region ten przewodził w dziedzinie czystej energii w obliczu kryzysu klimatycznego .
Większość z nas jest jednak zła, bo życie w zgodzie z ekologią odbywa się kosztem szkodzenia środowisku, które ma chronić.
Odbywa się głosowanie: dziesięciu za, dwóch przeciw, jeden wstrzymujący się. Planowanie kabla zostaje zatwierdzone.

Atmosfera rozczarowania wisi w Barnstable Rugby Club. Doganiam Helen.
„Pociesza mnie fakt, że nie była to jednomyślność – to była bardzo burzliwa debata” – powiedziała.
„Przegrupujemy się, przyjrzymy się temu, uważamy, że mamy dobre podstawy do wniesienia prawnego wyzwania w tej sprawie”.
Jej grupa zebrała 10 000 funtów i ma nadzieję kontynuować walkę.
Rzecznik Departamentu Energii i Net Zero powiedział stacji Sky News, że zapewnienie czystej energii w przyszłości w Wielkiej Brytanii „będzie wymagało udoskonalenia infrastruktury w sposób opłacalny”, aby umożliwić wprowadzenieodnawialnej energii elektrycznej do sieci.
Dodano, że bez tej infrastruktury „rodziny będą narażone na niestabilność rynków paliw kopalnych i skoki cen energii”.
Ale niezależnie od tego, czy chodzi o słupy energetyczne, panele słoneczne czy farmy wiatrowe, naciski rządu na ekologiczną infrastrukturę powodują tarcia na lokalnej linii frontu.
Przeczytaj więcej w Sky News: „Zacznijmy walkę” o zerową emisję netto, mówi Ed Miliband krytykom. Władze wzywają rząd do obowiązkowego instalowania paneli słonecznych w nowych domach
Stojąc na wydmach z widokiem na Saunton Sands, Helen uważa, że niszczenie tego środowiska nie jest rozwiązaniem.
„To jest tak niedoceniane. Deweloperzy chcą przejść przez niezastąpione siedlisko. Pomyśl o tym. To niezastąpione siedlisko” – powiedziała.
„Niszczymy naprawdę cenne środowisko, dla dobra środowiska – jaki to ma sens?”
Sky News